Pan Jacek Zieliński jest debeściak. I jego Korona Kielce też


Korona Kielce jest na fali wznoszącej. Kielczanie pokonali Pogoń Szczecin i notują szósty z rzędu mecz bez porażki.

13 września 2025 Pan Jacek Zieliński jest debeściak. I jego Korona Kielce też
Marta Badowska / PressFocus

Jeszcze do niedawna Scyzoryki balansowały na granicy finansowej oraz ligowej. Jednak odkąd odkąd właścicielem klubu został Łukasz Maciejczyk, a trenerem Jacek Zieliński, Korona Kielce pnie się w górę. Ten niezwykle doświadczony trener wyciska z ekipy z województwa świętokrzyskiego wszystko co najlepsze. Dziś po raz kolejny imponował duet Błanik-Długosz, który pociągnął kielczan do wygranej. Ten projekt (na ten moment) spina się w praktycznie każdym aspekcie.


Udostępnij na Udostępnij na

Rok temu, w tym samym dniu, po tej samej kolejce, Korona Kielce znajdowała się na 15. miejscu mając zaledwie 6 punktów. Wtedy jednak klub miał dużo cięższą sytuację finansową. W rok zmieniło się praktycznie wszystko. Scyzoryki pozostawiły kompetentnego trenera na stanowisku, a pan Łukasz Maciejczyk, właściciel firmy branży tytoniowej nie szczędzi pieniędzy, aby postawić swój ukochany klub na nogi.

Bardzo dobry, żywy mecz od samego początku

Obie drużyny były na fali wznoszącej i uczciwie przyznamy, że bardzo dobrze się ten mecz oglądało. Akcje sunęły z jednej bramki na drugą, nie było przerw, mieliśmy bardzo dobre tempo z obu stron. 

Korona Kielce nie dominowała w tym sezonie w ataku pozycyjnym, bo to przeciwnikowi Jacek Zieliński pozwala raczej na regulowanie boiskowych wydarzeń. Tymczasem w meczu z Pogonią tak od mniej więcej kwadransa to właśnie gospodarze zaczęli przejmować kontrolę. Choć według statystyk to Pogoń Szczecin miała większe posiadanie piłki, oddała więcej strzałów (w tym tych celnych), to jednak Scyzoryki tworzyły dużo więcej klarownych sytuacji boiskowych.

Korona Kielce bokami chciała pokonać Pogoń

Największym atutem Koroniarzy były bardzo celne długie piłki w boczne strefy boiska, z których tworzyli najwięcej zamieszania. Regularnie przez cały mecz w tę strefę zagrywał zarówno bramkarz gospodarzy, jak i reszta zawodników z boiska. Czy to z lewego, czy to z prawego skrzydła, schemat kielczan był dość prosty – przerzucić piłkę na bok, gdzie swoją szybkość wykorzystywał Dawid Błanik i Wiktor Długosz, którzy dziś przechodzili samych siebie.

No Mariusz Fornalczyk? No problem. Jest Błanik i Długosz

Niesamowitą siłą trenera jest to, jak on potrafi zbudować piłkarzy i dostosować się do zmieniających warunków. Wydawało się, że gdy Mariusz Fornalczyk odszedł do Widzewa Łódź, kielczanie stracili sporą część siły w ataku. W końcu skrzydłowy był kluczową postacią u 64-latka. Doświadczony szkoleniowiec nic sobie jednak z tego nie zrobił i wypromował kolejnych zawodników. Mamy tutaj na myśli Wiktora Długosza i Dawida Błanika.

Groźni, niebezpieczni, co rusz stwarzający okazje

Obaj skrzydłowi w tym meczu po raz kolejny pokazali swoje atuty i notorycznie stwarzali zagrożenie w bocznych strefach boiska. Gdybyśmy mieli wypisać ich wszystkie dobre akcje z meczu, musielibyśmy stworzyć na to oddzielny tekst. No ale tak pokrótce.

Obaj kilkukrotnie zagrywali piłki w środek pola do wyjątkowo dzisiaj spóźnionego za każdym razem Antonina. Hiszpan dostał też pod koniec 1. połowy na 13. metr piłkę od Długosza, ale trafił w słupek. W 35. minucie dośrodkowanie Długosza mogło stać się asystą, gdyby strzału Konrada Matuszewskiego głową w tylko sobie znany sposób nie wybronił Valentin Cojocaru.

Któryś z tego duetu musi trafić do reprezentacji

Dawid Błanik bardzo dobrze bił stałe fragmenty gry i potrafił w odpowiednim momencie pójść za akcją. Natomiast Długosz notorycznie wykorzystywał niesamowitą zdolność do przyspieszenia oraz mijania rywali niczym tyczki, i to z piłką!

Zwieńczeniem świetnej dyspozycji obu graczy była akcja z 37. minuty. Wiktor Długosz wrzucił piłkę a’la Kamil Grosicki zewniaczkiem i choć nie dosięgnął do niej Antonin (w tym meczu to u niego była norma), to Dawid Błanik wpakował futbolówkę do bramki Pogoni szczupakiem. To jego piąty gol w tym sezonie, zaś druga asysta Wiktora.

Jacek Zieliński udowodnił, że Korona Kielce może spokojnie funkcjonować bez Korona bez Mariusza Fornalczyka, a nie na odwrót. Pytanie pozostaje tylko, kiedy Jan Urban zadzwoni i zaprosi któregoś z chłopaków na kadrę?

Pogoń miała swoje szanse, ale to wciąż nie to

Przy czym to nie było tak, że Pogoń Szczecin była zupełnie bezradna. Okej, gra była daleka od ideału, a czasem nawet skonstruowanie akcji stwarzało im problemy. Jednak Portowcy mieli swoje sytuacje choćby w postaci strzału Kacpra Smolińskiego. W ataku kilka razy ciekawie obrócił się z piłką Kacper kostorz. Kapitalną sytuację miał Leonardo Koutris, ale jego strzał wybił z linii bramkowej Marcel Pięczek.

W drugiej połowie bardzo dobrą okazję miał też Kamil Grosicki oraz Linus Wahlqist głową. Pogoń, zwłaszcza po zejściu obu kieleckich skrzydłowych złapała wiatr w żagle. Jednak za każdym razem na posterunku stał albo Dziekoński, albo któryś z obrońców kieleckich.

Liczyliśmy na błysk Sama Greenwooda, a uczciwie rzecz biorąc zapamiętaliśmy go tylko z żółtej kartki. Molnar? Bez rewelacji. 21 strzałów, 10 celnych. Goli? Zero. Oj brak Koulourisa będzie widoczny. 

Szalona końcówka kapitalnego meczu

Ostatni kwadrans to już było prawdziwe wariactwo obydwu stron. Goście zaczynali coraz mocniej się otwierać dążąc do wyrównania. Natomiast gospodarze, widząc jakie dziury powstają w tyłach przyjezdnych, kontynuowali pomysł długich piłek na szybkich skrzydłowych. 

I ileż razy już mogła ten mecz zamknąć Korona Kielce w ostatnich 15. minutach! Świetną sytuację miał Nikodem Niski, który został zatrzymany przez fenomenalnie wracającego Adriana Przyborka. Władimir Nikołow ruszył z kolejną kontrą, a w polu karnym Stjepan Davidović oddał po zejściu do środka strzał, który poleciał prosto w Cojocaru.

Ale ale, Korona Kielce w doliczonym czasie była bliska wypuszczenia zwycięstwa z rąk. Pogoń rozmontowała obronę Korony, a przed wyborną szansą na gola stanął Musa Juwara. Po raz kolejny jednak w bramce fenomenalnie interweniował Xavier Dziekoński, który zatrzymał Gambijczyka, a jednocześnie napędził kolejną kontrę swojego zespołu. Jak mógł ją zepsuć Nikołow, nie mamy zielonego pojęcia. To była akcja trzech na jednego, a Bułgar zachował się egoistycznie.


Chwilę później wybrzmiał końcowy gwizdek i to gospodarze cieszyli się z trzech punktów, które zdobyli zasłużenie.

Pan Jacek Zieliński jest debeściak. I jego Korona Kielce też

Pół roku temu pisaliśmy, że Jacek Zieliński nie powiedział jeszcze w swojej karierze ostatniego słowa. Widać to po pracy jaką wykonuje w Kielcach. Odbudował zespół, narzucił mu określony i skuteczny styl gry Gdy dostał do tego jeszcze wsparcie majętnego właściciela, który zapewnił odpowiednie narzędzia do wdrażania swojej wizji gry (która podkreślimy jeszcze raz, przynosi skutek w postaci punktów), pozostaje nam tylko wstać i bić brawo. Gdyby ktoś się nas pytał, to potwierdzamy: pan Jacek Zieliński jest debeściak. I jego Korona Kielce też!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze